Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 6 kwietnia 2008

Post #114

Osiągam stan horyzontalno-wertykalnego upojenia. Krew szumi w głowie bardziej niż po dwugodzinnym ganianiu za taką jedną piątką. Słowa zamieniają się w monosylaby tak naturalnie jak po deszczu pojawia się tęcza i grzęzną w gardle. Dziwi mnie to, że w tym naturalnym gruzowisku jest jeszcze miejsce aby tlen docierał do krwi i trafiał do mojego mózgu. Niewypowiedziane słowa się mszczą. Ta zemsta ma słodki smak. Swoją drogą ciekawe jak smakują uczucia. Zemsta jest słodka jak cukierek, czy bardziej jak arbuz (ciekawi mnie historia tego owoca)?. Smutek jak cytryna, czy może bardziej jak gotowane brokuły. A miłość? Musi dobrze smakować. Przecież mówi się "o patrzcie! On nic nie je, pewnie żyje miłością" Może to dobra rada dla bulimiczek i anorektyczek?
Muszę się odgruzować; jakaś rada na zawalone gardło?

abstrakcyjny ws. do posta ps. rada: unikaj jak ognia wózków inwalidzkich na pasach, bo nigdy nie wiadomo kto będzie zawdzięczał Ci cud...

pozdrowienia dla piczożujów i piczożujek...

Brak komentarzy: