Łączna liczba wyświetleń
poniedziałek, 7 kwietnia 2008
Post # 116
Kiedy mała roślinka przebija sie by żyć na powierzchni nie wie jeszcze co ja tam czeka. Jest ufna i mam nadzieje na to, że słonce dostarczy mocy do przeprowadzenia fotosyntezy, a odpowiednie nawodnienie zdoła zaspokoić jej potrzebę mikroelementów...żyje bo wie że ma do tego prawo...wie że jest częścią tego świata, pierwszym ogniwem łańcucha pokarmowego...ale czy to wszystko?...czy tylko tyle wystarcza jej do życia...z czasem roślinka szuka czegoś nowego..odpowiedzi na pytanie dlaczego, skąd i w jaki sposób?...dostrzega też że jest sama...a promyki słońca tak potrzebne jej do życia nie zawsze przynoszą radość....czeka więc wytrwale na swojego konsumenta...tylko czemu tak długo??..czyżby nikt nie chciał jej zjeść...za dużo biomasy? -myśli sobie...tak w dzisiejszych czasach trudno o jakiegoś dobrego konsumenta, konkurencja jest za duża...może jakoś ładnie sie umaluje?...albo chociaż ubiorę coś bardziej wytwornego?...roślinka stara sie wiec zachęcić...ale czy w tym leży prawdziwa przyczyna...czy to nie jest tylko zamiatanie śmieci pod szafę...tak jak z środkami zapierającymi,które usuwają już tylko sam skutek a nie prawdopodobną przyczynę biegunki...w XIX wieku nie znano bakterii...a epidemie cholery leczono upuszczaniem krwi, kalomelem i opium...wtedy też myślano, że usuwamy przyczynę...zła diagnoza, zły sposób leczenia, błędny tok rozumowania...pomyślała roślinka...wszytko zależy więc od naszej świadomości...zabić świadomość?...ograniczyć potrzeby?...gdzie leży rozwiązanie...roślinka zaczęła intensywnie myśleć...a przecież to nie leży w jej naturze...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz