Post #152

zdarte gardło i rozpacz.. oto wizytówka dnia wczorajszego.. a dziś? dziś jeszcze doszedł ból głowy i jakaś taka powolność ruchów.. jedynie wskazówki zegara pozostały niewzruszone i mkną dookoła.. nie chcę pisać o wczorajszej 93 minucie meczu.. już chyba wszystko zostało napisane, wykrzyczane, wypowiedziane i każdy wyrobił sobie jakiś pogląd no to wydarzenie.. zamykam więc temat.. stało się i już..
powoli i jakoś ospale, ale jednak brne do przodu, dokonując przy okazji wstępnej segregacji ludzkiego materiału.. wiele zostaje za mną, wiele jeszcze przede mną.. ale mam czas, albo tylko mi się tak wydaje;]
dziś doszło do mnie, że nie będę rządził światem i lekko mnie to rozczarowało, ale nie mozna mieć wszystkiego.. ;] wystarczy mi chyba ten obszar, który juz dawno temu objąłem we władanie.. świata nie zbawię, nie da się tego ukryć, więc wcale nie zamierzam.. ja już wykonałem swój ruch, czekam teraz na odpowiedź przeciwnika.. ale najwyraźniej przysnął.. jego strata;] walkower i idę dalej, by przygotować się do następnego pojedynku..
dorobiłem właśnie klucze do Twojej wyobraźni, więc się strzeż.. ;]

myśl dnia:
Aunque la mona se vista de seda, mona se queda... ;]