z nieba spadł miecz ostrzem w dół.. przebił mi stopę.. cóż szczęście w nieszczęściu.. kilka centymetrów w tył i przebił by moją czaszkę.. chociaż jak się dłużej zastanawiam, to nie wiem co jest bardziej przydatne;] no ale już nic nie zmienię.. przebiło mi stopę.. obok stał P. i wpatrywał się ze zdumieniem we mnie popijając serum prawdy.. "Prawie zginąłeś"- powiedział i nie wiedziałem, czy to wynik popijania tego trunku czy po prostu zwykłe stwierdzenie faktu.. no ale miecz wciąż tam tkwił i nie mogłem go wyciągnąć.. P. też nie mógł.. późno się robiło, a żaden z 10 napotkanych przechodniów nie miał tyle siły by go wyciągnąć.. policjanci też nie, strażacy, ratownicy medyczni.. zrobiło się całkiem spore zbiegowisko.. i nagle mały chłopczyk, którego imię zapamiętam do końca życia, podszedł i z dziecinną łatwością wyciągnął go z mej stopy... ponoć później został królem Anglii...
PS. Mistrzu! wynalazłęś serum prawdy!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz