pisk opon, szaleńczo wykrzywiona twarz przerażonej kobieciny, co to właśnie miała spotkać się z przeznaczeniem, zapętlając w ten sposób historię swego żywota.. i huk, przeraźliwy huk.. hmm.. a raczej hałas.. trochę mniejszy hałas niż mogło by się wydawać.. hałas dużo mniejszy niż ranga wydarzenia.. żeby Czytelnikowi to uzmysłowić, porównam ten hałas z dźwiękiem jaki wydaje samochód uderzający w kilka pustych kartonów... dosłownie i w przenośni.. potem cisza, kilka nerwowych słów, uśmiechów.. uff.. komuś udało się uciec przed przychudą kobietą w czarnym płaszczu, która to akurat szła tą drogą, by jak mniemam skosić gdzieś jakąś trawę, gdyż w ręku swym kosę niosła.. ale uciec się nie udało.. no cóż.. ta chwila nadeszła.. a ja poszedłem po śledzie w zalewie... smaczne były..
teraz już nikt w Polsce nie powie, że nie znał obywatelki H.M. już ktoś o to odpowiednio zadbał...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz