Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 8 lutego 2015

wielbłądzie wargi...

dziwna sytuacja... znajoma opowiadała mi, że na poczcie spotkała cudnego zwierza.. stała w kolejce po.. no właśnie nawet nie wiem po co.. nie pytałem... ,możemy założyć, że stała po milionowy przekaz bądź by kupić znaczek... wszystko jedno.. i to i to pewnie w jej przypadku zdarza się równie często.. ale nie w tym przecież rzecz.. stała więc całym swym jestestwem.. jej 1,58m naciskało na linoleum położone na podłodze urzędu z odpowiednią siłą, jej wzrok błądził po okienkach.. za okienkami standardowe panie.. ze standardowymi plakietkami "przerwa śniadaniowa".. to urocze.. ilekroć jestem na poczcie (zdarza mi się to raz w roku) zawsze jest przerwa śniadaniowa... a może to Miś? a może to nie rzeczywistość??.. wszak nie ma miasta Londyn.. ale znów odbiegamy od tematu i to daleko.. do Londynu.. a my przecież tu.. w urzędzie pocztowym.. no więc stoi biedne dziewczę i wzrokiem błądzi, gdy nagle na swej szyi (czemu nie miała szalika?) czuje oddech.. nie jest to jednak zwykły oddech czosnkowy najczęściej spotykany o tej porze roku.. to oddech z nutą egzotyki, ale siłą huraganu.. zamknęła oczy.. pod powiekami zobaczyła piach... dużo piachu... i palmy.. Egipt... Sahara.. Boże.. smak wakacji.. zapach.. nie wytrzymała.. odwróciła się, by zobaczyć czyj oddech Saharą pachnie.. krzyknęła!.. i to jak.. pani urzędniczka zakrztusiła się kanapką z rzodkiewkami.. czknęła głośno.. urzędniczka.. nasze dziewcze sił nie miało.. tylko mocno otwarte oczy.. wielkie jak spodki.. za nią stał najprawdziwszy wielbłąd.. całe szczęście, że umiała szybko się opanować.. wiedziała co robić.. nauczyli ją tego w szkole.. nie, nie takiej zwykłej szkole.. w szkole Deviant Art... specyficznej, nietuzinkowej, nie do ogarnięcia instytucji... chwyciła więc zwierzę za jego mięsiste wargi i zrobiła nimi "twisterka".. zwierzę zamruczało (wielbłądy mruczą?) i puf!! zniknęło.. w chmurze pyłu.. pozostał po nim tylko piasek.. i zapach oazy.. urzędniczka przegryzła kanapkę, otworzyła okienko... "Poproszę dwa znaczki..." życie znów wróciło do dawnego rytmu.. nikt nie pamiętał o wielbłądzie na poczcie.. ja jednak chciałem to opisać, by pamięć o niecodziennym zdarzeniu przetrwała dłużej niż skręt wielbłądzich warg...

Brak komentarzy: