lepiej jest spłonąć, niż wyblaknąć... stąd moja wyprawa z motyką na słońce... a może powinienem napisać "Słońce"... albo słonice:P... mniejsza z tym... dlaczego? ponieważ ja Bartku nie mam nic, co może okazać się cenne... no chyba, że pokocham samotność;]...a to raczej mi nie grozi... hmm... oczywiście pisząc o tym czymś, co jest niczym mam na myśli drugiego człowieka... znaczy kobietę;]... bo tak, to posiadam kilka cennych rzeczy:D ale ja nie o tym miałem...
kocie sprawy Piotrze... my śmiertlenicy byśmy im nie sprostali, dlatego możemy tylko sobie pomarzyć o posiadaniu takiego futerka (ja marzyć nie muszę, bo mam:P), spadaniu na cztery łapy (mamy dwie, jak to zauważyłeś), czy własnych drogach... musisz przyznać, że każdy z nas jest przez coś/kogoś zniewolony... za czymś podążamy, to coś podąża za czymś innym, i.t.d... a to drugie coś podąża za kotem, który kroczy włąsną drogą... kiedyś miałem ambicje, by być tym drugim "czymś"... prawie złapałem kotka... byłem już tak blisko i nagle kotek zwinął się w kłębek zmieniając się w jeża... (wiem jestem niekonsekwentny, najpierw myszka, potem kotek)...
myśl dnia:
lepszy wróbel w garści, niż gołąb na dachu... przynajmniej nie nasra ci na głowę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz