Łączna liczba wyświetleń
wtorek, 11 marca 2008
Pos #71
Spoglądając w przeszłości widzę swą przyszłości i nic tego nie zmieni..nadchodzące święta...trochę przeraża, a trochę podnieca mnie to uczucie.. znać swą przyszłość to z jednej strony coś niezwykle pomocnego, a jednak jest to przekleństwo...wolałbym żyć w błogiej nieświadomości..czasami wydaje mi sie, że myślę nie tak jakbym chciał...a naprawdę chciałbym dobrze...prostolinijnie..dotrzeć po nitce do kłębka...ale wracając.. co można by zrobić gdyby sie znało swój los?..probować wyeliminować błędy starając się zmienić to co mogłoby być przyczyną porażek..można wszystko, a z drugiej strony nie da sie zrobić nic...bo święta w końcu i tak nadejdą... są nieuchronne i zbliżają sie wielkimi krokami..ja już słyszę je na schodach..są tuż tuż..czekam kiedy nadejdą chowając sie na chwilę za filarem..może mnie nie zobaczą, może tym razem mi sie uda..los bywa okrutny...potykam sie, upadam...zobaczyły...teraz jestem już całkowicie bezbronny...co zrobić?... uciekać?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
Moi bracia zawsze powtarzają z przekąsem: "Życia nie oszukasz!;P"- a ja mogę dodać od siebie: przed życiem nie uciekniesz. Mogę jeszcze powiedzieć, że są tysiące dróg, którymi możesz pójść. Mały Książę zaś spuentuje: "A drogi zawsze prowadzą do ludzi."
"I upadam i wzbijam się, i ciągle chcę więcej." Oto życie.
Prześlij komentarz