jestem lubiany...nie mylić z najebany...albo niewyspany tudzież nieosiągalny...tak jakoś wyszło...w coś pięknego sie przerodziło...dwa kroki w przód osiemnaście w tył..i jak tu iść do przodu...jak znosi na lewo w krzaki..jeszcze kawałek i będę miał już zupełnie daleko...no i sie zaczęło piękna symfonia...normalnie muzyka godna największego mistrza..wszystko wyleciało..w żołądku pewnie nic nie zostało...jestem najebany...nie mylić z lubiany...jeszcze tylko parę metrów i będzie kilometr..a było już 200 metrów... no jak to sie stało...bleeeee znów się zrzygało...jestem najebany...
Relacja z pewnego zdarzenia zasłyszana przez telefon dziś w nocy;]
1 komentarz:
lubię odbierać takie telefony, również zostałem wyróżniony, ale cytować nie będę ;]
Prześlij komentarz