Łączna liczba wyświetleń
piątek, 4 kwietnia 2008
Post #110 - Krótki post o MPK
Wrocławski Dworzec (dodam, że Główny), ósmy cud świata o tej porze. Ide w ciemnym płaszczu, mijam ludzi, których los pokarał bezsennością, umysłowym kalectwem, emocjonalnym rozstrojem lub fizycznym uzależnieniem. Kobiety, mężczyźni w różnym wieku. Każdy z przeszłością, która mogłaby stanowić kanwę dla opowiadań Bruno Schulza lub Franza Kafki; większość jednak Hrabala. Groteskowo wyglądające postaci. (Mijając ich wtulam się bardziej w siebie, sweter pod płaszczem gryzie mnie w szyję, czyżbym miał wysypkę?) Nerwowo siegają do kieszeni w poszukiwaniu niedopałków papierosów, ale kieszenie pełne piasku i powietrza. Powietrza niezbyt przyjemnego. Jakby ich kieszenie były przedsionkiem piekieł, złem w "nieczystej" postaci. Mijając kolejne dworcowe meduzy dochodzę do peronu. Świeci przede mną zadefekowany przez gołębie neon Peron nr 7. Hmm szczęśliwy numerek, jeżeli ktoś w to wierzy - myślę sobie - ale co tam, może spotka mnie dzisiaj coś przyjemnego. Wsiadam do pociągu - spotkanie. Zwykłe spotkanie. Spotkanie bez słów. Spotkanie bez gestów. Wymiana spojrzeń, rumieniec na twarzy. Pociąg rusza. Stuku-stuk tuku-tuk, stuku-stuk tuku-tuk i szybciej stuku-stuk, stuku-stuk, coraz szybciej tuku-tuk, tuku-tuk... Przedział dla niepalących; smród niedopałków w popielniczkach drażni oczy. Nasiąkam zapa... "Bilety do kontroli" - nie mogę się skupić, gdzie je dałem; mam. Widzę datę odjazdu, zobaczę dokąd... Znowu budzik... Niedobrze, boli mnie głowa...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz