zachłysnąłem się świeżym powietrzem, któe dostało się do moich płuc.. zacząłem kaszleć.. z ust moich wydobywały się dziwne dźwięki.. zza rogu ulicy wybiegł nosorożec z Tobą na grzbiecie.. nawet mnie nie zauważyłaś spod chmury własnego kapelusza, który musiałaś trzymać ręką, by nie zwiał Ci go wiatr.. ja opatulony w płaszcz i wciąż kichający stałem koło metaforycznej latarni, gdyż tam było najciemniej.. tam nikt mnie nie znajdzie.. w ustach niedopałek dnia dzisiejszego dopala się powoli.. wyrzucę go dopiero, gdy żar zacznie palić mnie w usta.. tyłek nosorożca własnie znikał za horyzontem, gdy wielka ciężarówka ochlapała mnie wodą z kałuży.. "no pięknie"- pomyślałem sobie.. wtedy pojawił się B... on wie, gdzie mnie szukać.. nadjechał swoim białym pożeraczem asfaltu i zabrał spod latarni moje przemoczone "ja".. rzuciłem mu "za tym nosorożcem, gazu!".. pedał wciśnięty w podłogę, ciężka muzyka w głośnikach i opowieści o rozlanej krwi.. że niby można się na niej poślizgnąć i stłuc sobie kolano bądź łokieć.. siniaki jednak znikają, pamiętaj B... wystarczy trochę octu, by zeszła opuchlizna i czasu by przez czerwień, fiolet i żółć wrócić do normalności.. a nosorożec z Tobą na grzbiecie gdzieś przepadł.. nigdzie go nie ma.. jak można zgubić nosorożca w mieście?.. i w dodatku zaczął padać deszcz.. jak już kiedyś zauważył B., zawsze pada, gdy się spotykamy.. ciężkie krople przebijały dach samochodu, ochlapując mnie i B... dziwny jakiś ten deszcz.. wszędzie nas dopadnie.. silnik wył na wysokich obrotach.. "wrzuć na luz!!"-krzyknąłem.. B. spojrzał na mnie.. tak, prawda.. przecież już od jakiegoś czasu pojęcie luzu zatraciło swój sens i wyniosło się gdzieś indziej daleko od nas.. i wtedy zrodziło się pytanie.. gonić nosorożca czy szukać luzu?.. a może znajdują się w tym samym miejscu??.. hmm.. ciężko, ale powoli zaczyna się wyłaniać zza chmur słońce.. żegnam się z B... wyobrażam sobie, że mam płaszcz, pod którym schowam wszystko i wszystkich, których kocham, by ich ochronić.. może i chcę dobrze, ale przecież taka ilość ludzi mogłaby się podusić pod ciężkim, nasączonym deszczem materiałem.. nadopiekuńczość? a może coś innego.. ehh jeszcze jedna ulica i będę w domu.. ostry ból przeszył moje ciało.. ciemno przed oczami.. "panie władzo, było czerwone, jak wchodził na pasy.. widziałam"- powiedziała kobieta zsiadając z nosorożca..
to jednak nic.. to dopiero pierwsze stracone życie.. teraz mam szanse, by wszystko zacząć od nowa:)
to jednak nic.. to dopiero pierwsze stracone życie.. teraz mam szanse, by wszystko zacząć od nowa:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz