żaden z nas nie miał na tyle odwagi, by nazwać się Bożym pomazańcem, wybrańcem.. Boży pomazaniec.. zadziwiająca zbieżność pierwszych liter ;]nie żebym ja.. o nie, broń Boże... już widzę tych ludi z płonącymi pochodniami pod mym blokiem i te kobiety rzucające we mnie kamieniami.. a na moim ciele blizny, a na twarzy uśmiech.. wzrok zwrócony ku słońcu.. kamienie ledwo dolatuja do pierwszego piętra... z daleka widzę jak ludzie stawiają dla mnie stos.. a za stosem ON.. Anioł z mieczem.. a skrzydła mu płoną i płonie mu wzrok.. nie widzą go kobiety z kamieniami, nie widzi rozwścieczony tłum.. oni widzą tylko mnie i tylko mnie obwiniają za to, że zabrakło mi sił, by zbawić ludzkość.. ale to był zbieg okoliczności.. fałszywy prorok wskazał na mnie i to tylko ze względu na idiotyczna zbieżność liter.. a ten, który miał być wyznaczony, teraz schowany wśród tłumu, patrzy pod nogi szukając kamienia.. ja patrzę na Anioła.. znam go i jego widok sprawia, że nie boję się niczego.. obok niego stanął drugi.. kruczoczarne włosy i również płonące skrzydła.. już są wszyscy.. nie mam na co czekać, przecież nie jestem na tyle głupi, by dac sie spalić na jakimś stosie ułożonym przez dewotki i ślepy tłum słuchający Niewiadomokogo i Niewiadomodlaczego.. czyjego głosu słuchają?.. fałszywego proroka, który wskazał na kozła ofiarnego, którym jestem ja.. tak, ja.. żywy (już nie długo) przykład na absurdalną pomyłkę losu.. chyba zrobię im przykrość.. tym tłumom pod oknem, gdyz nie będę krzyczał, przemawiał, błagał o litość.. nie poczekam, aż rozpalą stos, albo aż któryś kamień rozbije mi głowę.. wejdę spokojnie do domu, wypiję kawę, zjem ciasto i zasnę, a gdy się obudzę stanę się trzecim aniołem o płonących skrzydłach...
PS.
dziwne uczucie.. gdy jesteś, że tak się wyrażę, w zasięgu ręki i wiem, że w każdej chwili spotkać Cię mogę, potrafię nie widywać Cię miesiącami, ale nie jest mi z tym źle.. ale gdy znikasz i stajesz się nieosiągalna smutek mnie ogarnia.. pojąć tego nie mogę...
PSII
ten post nie oznacza, że juz się uporałem z pracą... jeszcze przyjdzie czas na gratulacje.. ;]
PS.
dziwne uczucie.. gdy jesteś, że tak się wyrażę, w zasięgu ręki i wiem, że w każdej chwili spotkać Cię mogę, potrafię nie widywać Cię miesiącami, ale nie jest mi z tym źle.. ale gdy znikasz i stajesz się nieosiągalna smutek mnie ogarnia.. pojąć tego nie mogę...
PSII
ten post nie oznacza, że juz się uporałem z pracą... jeszcze przyjdzie czas na gratulacje.. ;]
3 komentarze:
dziwne to wszystko...
gratulacje Bartku:p
no raczej, że gratulacje:p :D
Prześlij komentarz