i znów poczułem się jakbym powrócił właśnie z letnich koloni.. tropem gada przez dawną stolicę Polaków, ślizgi uskuteczniając, nocą przechodziliśmy samych siebie... rozkołysany, bananowy krok, zdarte gadła.. i ta szklanka uwierająca ciało.. a wcześniej? Wawel, a pod jego murami Wanda co akurat wtedy Niemca chciała.. wśród winobiorców i piwolejców szumny angielski połączony z polsko-tureckim dialektem.. a potem to już koncert życzeń i znów biedny Marian spadł ze schodów, bo żeby nie spaść trzeba mieć muskuły i mięśnie jak Blanik.. no i dynamikę i grację.. ale tej blondyny jakoś przeżyć nie mogę.. zaszumiał portfel obcą walutą i już przyklejone dziewczę wychodzi z indywiduum, co przykleić do siebie ją umiało.. a frantic? co o nim napisać mam? P. strzelał do tarczy lecz dwukrotnie spudłował, więc w wesołym miasteczku nie wygrał maskotki.. ja strzelać nie umiałem, lecz wstąpiłem na działo i.. nic się nie stało;] i znów koncert życzeń.. komplement rzucony w naszym kierunku okazał się tanim podrywem, ale dziewczyna ta fajna przecież była.. za kilka lat i tak zapomnimy o tym, że tak naprawdę był to facet.. prawie facet.. i niesamowite zawody.. flesze aparatów.. shoesurfing przez rynek.. dwudziestometrowe fale, półnagie kobiety z mapą miasta na plecach.. artystyczne zdjęcia P... gołąb (w) pokoju, ładny kwiatek na parapecie.. mączny pył unoszący się w powietrzu.. tylko koni żal;]chaotyczne to.. zakończyć czas.. okrzykiem..
FEAR OF THE DARK!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
2 komentarze:
a gdzie kobiece podpórki drzew pod Wawelem? czyzbys zapomnial? no i ta blondyna nooo ;d bo baby sa glupie
bo tutaj jest jak jest..
Prześlij komentarz