sza! cisza pieprznęła bezgłośnie gdzieś pomiędzy nami.. tak miało być.. cudzy Bóg zatarł ręcę z zadowolenia, bo znów sknocił niewiernemu życie.. a biedak nie wierzył tylko w jego istnienie.. znał innego Boga.. i On znał jego.. żyjącego pośród gór, złotych rzek i śnieżnobiałych jednorożców.. wyidealizowanego, lecz z zasępioną twarzą.. Boga niewiernych, który nie miał litości dla skurwysynów.. bezlitosnego z mieczem w dłoni i żądzą zemsty wypisaną na twarzy.. lecz wciąż był to Bóg.. pytanie tylko czy powinienem pisać Jego imię wielką literą..
ale czy to mój problem?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz