kołyszące się latarnie rzucają chybotliwe światło na całą sytuację.. w trzeźwej (dobre słowo) ocenie przeszkadza również chowana w kieszeni półlitrówka.. dodam, że nie jest pełna.. już nie.. mimo antyżulówki jakoś się do niej dobrałem.. miasto staje się coraz bardziej przyjazne, kobiety piękniejsze.. problemy wydają się jakieś takie odległe.. to, co męczyło mnie jeszcze, gdy siedziałem w domu, stało się nieistotne.. szuruburu i już jesteśmy (tak, jesteśmy, nie pijam sam) w rzeźni numer 5, czy tam innych jatkach... przedsmak czegoś co stać się może.. wściekły pies wyostrza wzrok, patrząc znad lady.. i już prowokujemy chwilę.. w znacznie większym gronie.. w drzwiach czerwony kapturek, co to leśniczego wciąż odtrąca.. dziwna to bajka.. mój świat to w tym momencie karuzela.. mnogość dusz i ciał w jednym dusznym, pełnym styropianu pomieszczeniu.. Szatan stał się zwykłym człowiekiem.. zaskoczenie? nie, normalka.. mimo, że nie wierzyłem, że ludzie się zmieniają.. pozory, pozory, pozory.. dlatego odchodzę.. zbyt kolorowo, różowo, lepko.. BH90210.. a Ty znów powiesz, że to gniot..
pamiętajcie! lata lecą.. ;]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz