Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 10 listopada 2008

zdziwiło mnie to, że nie miałem kaca.. chociaż tyle.. obudziłem się jednak w płaszczu i ubraniu czując w ustach posmak tytoniu i podłej jakości piwa.. psiakrew jedna, miałem w mordzie kapcia, że się tak wyrażę.. niepewnie spojrzałem w bok... uff w moim łóżku nie było nikogo poza mną.. co więc się stało z tym poczciwym dziewczem, co biednemu pijakowi rękę podawało? chyba jej nie zabiłem, prawda? owszem bywam porywczy, ale.. w sumie dochodzi południe a nikt ze straży po mnie nie wpadł.. to dobry znak.. oj coś znalazłem.. w kieszeni płaszcza na kartce napisany jej adres.. zamyśliłem się na tyle, ile umożliwiał mi to w tej chwili mój styrany mózg.. moje rozmyślania zostały przerwane brutalnie przez wtargnięcie do ppokoju posłańca.. "kolejna robota"- pomyslałem.. spojrzałem na niego przekrwionymi oczami.. pewnie zionęło ode mnie przeokrutnie.. no cóż... przynajmniej się nie dałem.. mikstura nie zadziałała.. przynajmniej nie pamiętam tego.. świstek papieru w mojej kieszeni nie jest żadnym dowodem.. posłaniec spojrzał na mnie i rzucił na stół kartkę papieru.. czekał na napiwek, niech go piekło pochłonie.. nie jestem okrutny, ale kazałem mu się wynosić zanim nie znajdę noża.. po prostu nie miałem drobnych.. spojrzałem na kartkę.. hahahahahaha!.. to nie kolejna robota.. ta kartka to znak, że nie wszyscy skonczyli tak godnie jak ja... ;]

1 komentarz:

Bartek II pisze...

noo niektórzy bardzo niegodnie skończyli :P