Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 16 grudnia 2008

nie używam wielkich liter...

znów łyżka westchąła, że to niemożliwe, patrząc na prometeusza, który kradł "ogień" wyimaginowanym bogom.. pod postacią ognia tym razem ukryła się broń masowego rażenia.. a on, głupi poświęcił swą wątrobę, by świat zamienić w popiół.. znam inne sposoby na spowodowanie śmierci wątroby i wydaje mi się, że są one przyjemniejsze od tych, które wkurzeni bogowie zafundowali prometeuszowi.. wnioskuję, iż prometeusz wcale nie był grekiem, lecz rosjaninem, gdyż tak głęboko w poważaniu ma jeden z najważniejszych organów.. choć z drugiej strony, wtedy użyłby przyjemniejszych sposobów, o których prawie wspomniałem.. mniejsza z tym, kim był z pochodzenia.. ta zuchwała kradzież to był jego wybór, lecz wpłynął w znaczącym stopniu na rozwój ludzkości.. chyba, że ktoś wierzy w to, że to naukowcy z usa a nie piękny i osławiony prometeusz odkryli broń masowej zagłady.. a może to skośnoocy azjaci? wierzcie w co chcecie.. jest tyle bogów, ile ludzi.. bluźnierstwo?.. w końcu przeciwstawiam się twierdzeniu, że bóg jest tylko jeden.. zapatrzeni w siebie hipokryci oceńcie mnie!! oceniacie codziennie, więc cóż przeszkadza wam tym razem? pokiwacie smutno głowami, wywróżycie mi piekło, diabelską smołę, kocioł przy którym "babrał się" (cyt. m.- ciekawe określenie gotowania) będzie czerwony kozioł z widłami.. zawstydzony staruszek posejdon? nie, on nie miał wideł.. a może?;> wystawicie mi ocenę w waszych dziennikach i skreślicie z listy potencjalnych znajomych, mężów, zięciów, ojców... b. powiedziałby "sram na to"... słusznie.. szkoda tylko, że rodzi nam się kolejny, jeszcze nie do końca określony, kawałek materiału okrywający stopę... al bundy się ucieszy, jednak nie tak jak cała ta rozchichotana zgraja, która tylko na to czeka, a potem stara się bronić swojego tygrysa przed atakami nieokiełznanych mustangów (z ded. dla p.w.).. świeca się dopala.. pora iść.. ciekawe czyja to świeca...

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ha, odezwa katolika. "jest tyle bogów, ile ludzi.. bluźnierstwo?.. w końcu przeciwstawiam się twierdzeniu, że bóg jest tylko jeden.." - każdy ma własne wyobrażenie Boga, to powoduje, że jest on jeden, dla każdego osobny, oddzielny i tylko jego, jednocześnie istnieje tyle wyobrażeń ile ludzi, więc nie widzę sprzeczności.

Piotrek pisze...

Alleluj! Lecz pierdolisz. Boski indywidualizm w ludzkich spolecznosciach? Dzizas fak oł dżej pi (o ja jebie - po polsku)

Bartek pisze...

rozumiem, że zarzucasz mi to, że jestem katolikiem?;> albo ja już czegoś nie rozumiem.. żyjemy w społeczeństwie, w którym większość ludzi "chodzi" do kościoła, co niedziela recytując wyznanie wiary.. wciąż jedno i to samo, niezmienne.. i do tych ludzi się zwracam, bo dla nich może to się okazać bluźnierstwem.. każdy ma własne wyobrażenie Boga, ale są pewne granice... a co jeśli mój Chrystus nie umarł na krzyżu? czy to też jest do zaakceptowania?

Anonimowy pisze...

Twierdzę tylko, że choć jestem katolikiem to nie boli mnie w żaden sposób to stwierdzenie. Jest jeden Bóg - to jest jedna z głównych prawd wiary. Ale Kościół nie mówi nikomu i nigdzie jak jego Bóg wygląda, więc mogę sobie wybrać na Jego uosobienie cokolwiek czy raczej kogokolwiek mi się podoba. Chodzę do kościoła, recytuję jedno i to samo wyznanie wiary. Czy Jezus umarł na krzyżu, na palu czy w inny sposób, nie wiem, bo mnie tam nie było - umarł za mnie i dla mnie - to jest sedno. Nie da się Biblii pojmować dosłownie - jest raczej nośnikiem pewnych idei i zasad moralnych, kształtującym wzory postaw życiowych. Już dawno nie wierzymy, że człowiek pochodzi od Adama i Ewy. Rodzaj Wiary, o której piszesz bardziej pasuje do mojej babci i reszty moherów niż do tej, której naucza mnie Kościół dzisiaj. Jedno jest pewne z wiarą żyć łatwiej niż bez niej.