Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 25 czerwca 2009

polowanie na Judymową Justynę... part I- wprowadzenie

cóż mam począć skoro kilka liter na tej klawiaturze się nie da wcisnąć? a ze mnie przecież patriota, więc używać chcę liter polskich... no ale się nie da.. przynajmniej niektóre mam do dyspozycji.. ależ to mnie ogranicza.. nic to.. poradzę sobie bez nich.. wybaczcie..
tuman kurzu lub debil piasku wzbić się w powietrze nie może, bo pada, ale o ile lepiej by to brzmialo gdyby jednak wzbić się mógl.. tak jak początek jakiego filmu.. tuman tudziez debil opada i widać glównego bohatera.. ale tym razem tak nie będzie.. woda kapie z nieba z wielką intensywnoscią...
"co za syf"- mruknąl by pod nosem glówny bohater, gdyby oczywiscie wylonil się zza chmury kurzu i smogu pozostawionego przez jedno z niewielu aut przejeżdżających tu w ciągu doby..
no ale do rzeczy, to że się nie wylonil jednak nie oznacza tego, że go tam nie bylo.. byl calym sobą, swym jestestwem.. wyróżnial się, lub tylko mu sie tak zdawalo.. nie jest to jednak istotne.. czul sie wyalienowany;] i wtedy pojawia się żona szeryfa, córka soltysa, kochanica księdza.. nie ważne jak ją nazwiemy.. chodzi tu bowiem o kobietę związaną, z którąs z trzech najważniejszych postaci na dzikim zachodzie naszego pięknego kraju..
cel? namierzony..
czasu? niewiele..
pomysly? brak..
c.d.n.

Brak komentarzy: