Łączna liczba wyświetleń
czwartek, 28 lipca 2011
wakacyja podróż...
pociąg stoi na stacji... widoczność zerowa.. a miałem obserwować i wypatrywać... ograniczyła ją (widoczność) pewna przysadzista postać Baby (żadnej tam "bejbi", żeby nie było).. Baba taka typowa, bardziej Babska być nie może, a i na chorobę tajemniczą cierpi.. "Panie Kochany, o jak mi się wyrwało ładnie do Pana, ulewa mi się w podróży, od dziecka tak mam, a w oknie jakoś lepiej"... a miałem obserwować i w odpowiedniej chwili zadziałać.. cholera jasna... wyjść z przedziału nie dam rady.. kolejna mission impossible dzisiejszego dnia.. obok, a raczej prawie na mnie, wyleguje się przedstawiciel pociągowych kiełbaso-bułkożerców, przygniatając swym ciałem kawałek mojej torby.. no coż, możecie mi wierzyć, prędzej bym uniósł ten pociąg... muszę więc tak trwać.. a nie mogę.. już sama myśl o tym, że jestem odpowiedzialny za tak delikatną misję, przyprawia mnie o ścisk w żołądku.. jakże zawiedziony będzie ten Ktoś nade mną, że misji nie wykonałem.. już nie wspomnę o tym Kimś nad tym Ktosiem nade mną... aż włos jeży się na głowie... ciekawe czemu nie mówi się "jeżozwierzy na głowie".. nie mam czasu na takie rozmyślania.. MUSZĘ WYKONAĆ POWIERZONE MI ZADANIE!!! ale jak?? a czas mija.. tik-tak, tik-tak.. ehh gdybym to miał chociaż jakiś hiper-supergadżet szpiegowski.. no ale cóż... moja agencja nie przewiduje żadnych środków na ten fundusz.. a szkoda.. przydałoby się sportowe auto.. nie musiałbym gnić w pociągu... a tak.. szkoda słów.. ta moja cholerna delikatność i nieśmiałość.. nie przezwyciężę tego.. nie obudzę olbrzyma.. nie przegonię Baby z okna.. a szkoda... gdybym chociaż miał zegarek... hmmm... a może jakoś grzecznie w końcu powiem mym współtowarzyszom, że jestem maszynistą tego pociągu?... eeee... nie.. bo jeszze się na mnie obrażą.. w końcu to nie pierwsze opóźnienie w mojej firmie....
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz