Łączna liczba wyświetleń
niedziela, 24 lipca 2011
poszedłem tak daleko w lewo, że zmieniło nazwę na prawo...
nie będzie to opowieść o wędrówce, na co mógłby wskazywać tytuł.. to nawet nie będzie opowieść.. jestem tytułomanem, który musi wpisać tytuł niekoniecznie nawiązujący do treści.. mógłbym tu np. opisać to, jak dzisiaj myłem naczynia, dzielnie szorując druciakiem patelnię, co chwilę ocierając pot z czoła dłonią całą w pianie z Ludwika.. ale nie napiszę tego, bo to nie jest prawda.. nie to, że naczyń nie myję, akurat dziś tak wyszło, chociaż mogę to jeszcze nadrobić... mógłbym napisać o tym, jak heroicznie walczyłem z meblami do składania, po których złożeniu zostało mi więcej części niż było przed.. ale to też nie będzie prawda.. nic nie znaczy ten tytuł... to też nie żadna metafora, że niby powróciłem do punktu wyjścia.. przeciaż mimo wyższego wykształcenia, wciąż nie udaje się mnie przekonać do tego, że ziemia jest okrągła i wcale nie podąża na gigantycznym gadzie.. chociaż nie.. ma to pewne przesłanie.. pewną zachętę.. zaproszenie.. dla tych dwóch co tu już nie zaglądają.. a mogliby.. zacząć od początku.. z innymi już myślami... czekam zatem...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz