Obiecałaś mi: "na pewno...".. i nic się nie stało.. czekałem i nic.. wyglądałem przez okno.. patrzyłem na telefon.. i nic.. kamieni kupa.. a tyle mówiłaś... tak dużo, tak dobrze.. tak, zawsze, kocham... i co? I teraz jestem tu sam.. ja i wspomnienia Twych słów.. Ty wszystko rozumiesz.. tak dla świętego spokoju... gdybyś chociaż sama wierzyła w to co mówisz.. walić interpunkcje... i pieprzone ę i ą...
Łysy wącha irysy..
Od spodu
1 komentarz:
Proszę, nie poddawaj się. ... ja jestem, adres i telefon znasz...wiesz...w razie jakbyś nie miał z kim wypić czteropaka :*
Prześlij komentarz